Przejdź do głównej zawartości

Czy wiesz, że...

 

... to dzięki mnie możesz jeździć z racjonalną prędkością po Szlaku Bursztynowym, Stanczukowskiego i Wrocławskiej, zamiast - zupełnie bez większego sensu - poruszać się tam prędkością 50 km/h?

"Zwiększenie dopuszczalnej prędkości na Szlaku Bursztynowym do nawet 80 kilometrów na godzinę proponuje kaliski radny Artur Dembny.

Radny złożył w tej sprawie interpelację i proponuje, aby zwiększyć dopuszczalną prędkość na odcinku Szlaku Bursztynowego między ulicami Polną i Częstochowską.

- Na długości ponad kilometra tej szerokiej arterii o dwóch jezdniach, gdzie kierunki ruchu rozdzielone są pasem zieleni z metalowym płotkiem uniemożliwiającym poprzeczny ruch pieszych, gdzie jest wydzielona ścieżka rowerowa, gdzie jedyne przejście dla pieszych jest zabezpieczone sygnalizacją świetlną – ktoś niezbyt mądry postanowił ustawić znak ograniczenia prędkości do 60 km/h. Tymczasem, na tym odcinku, rozsądna dopuszczalna prędkość to co najmniej 70 km/h, jeśli nawet nie 80 km/h – tłumaczy radny Artur Dembny i przypomina, że już w kwietniu 2008 roku składał podobną interpelację, której celem było podniesienie prędkości na niektórych kaliskich ulicach.

- Tamta interpelacja odniosła sukces. Zarząd Dróg Miejskich podniósł prędkość m.in. na odcinkach ulic: Wrocławskiej, Stanczukowskiego i Stawiszyńskiej. Po pięciu latach doszło nam kilka nowych ciągów komunikacyjnych, gdzie możemy wykonać podobną operację – dodaje Dembny.

Tym razem chodzi o jeden z odcinków Szlaku Bursztynowego. Wcześniej dopuszczalną prędkość zdecydowano się podnieść na odcinku między ulicą Częstochowską a Łódzką.

- Kierunki ruchu nie są tutaj rozdzielone pasem zieleni, gdzie może dojść do kolizji pojazdów jadących w przeciwne strony, gdzie także jest przejście dla pieszych ma prędkość podwyższoną do 70 km/h – przypomina. - W tym zróżnicowaniu nie ma większego sensu, chyba, że chodzi celowe współdziałanie z kaliską drogówką, która właśnie na tym odcinku pomiędzy ulicami Polną a Częstochowską urządza sobie regularne polowania na kierowców, a ulubionym miejscem czatowania jest nieużywany przystanek autobusowy.

- Dalsze utrzymywanie tam ograniczenia do 60 km/h, oprócz wspomnianego nabijania kasy policji, jest po prostu demoralizujące – kwituje samorządowiec i liczy w tej kwestii na przychylność prezydenta miasta.